Naplotkowała sosna, że już się zbliża wiosna. Kret skrzywił się ponuro: „Przyjedzie pewnie furą”. Jeż się najeżył srodze: „Raczej na hulajnodze”. Wąż syknął: „Ja nie wierzę. Przyjedzie na rowerze”. Kos gwizdnął: „Wiem coś o tym. Przyleci samolotem”. „Skąd znowu – rzekła sroka – Ja jej nie spuszczam z oka I w zeszłym roku, w maju, Widziałam ją w tramwaju”. „Nieprawda! Wiosna zwykle Przyjeżdża motocyklem!” „A ja wam to dowiodę, Że właśnie samochodem”. „Nieprawda, bo w karecie!” „W karecie? Cóż pan plecie? Oświadczyć mogę krótko, Przypłynie własną łódką”. A wiosna przyszła pieszo – Już kwiaty z nią się śpieszą, Już trawy przed nią rosną I szumią: „Witaj wiosno!”.